Archiwum 18 stycznia 2006


sty 18 2006 poranna zawieszka....
Komentarze: 0

... boje sie podejsc zapytac... hmm mowi "sprawdz, probuj"... to nie jest takie proste... gdy idziesz...bo myslisz ze mozesz.. i trafiasz na glebe... bo nie wpasowales sie w moment..
hmm czlowiek zamyka sie w sobie.. tak jest od wczoraj... wiem ze cos sie dzieje... a nie wiem nawet jak sie zapytac.. hmm bo i tak wiem .. ze uslysze "nic nie wazne.. nie wiem jak o tym powiedziec" hmm z jednej strony to rozymiem a z drugiej nie potrafie sie w tym odnalezc bo kiedys naszym najwiekszym szczesciem byla rozmowa... potrafilismy sobie przekazac wszystko bez wzgledu na wszystko... nie wazny byl dobor slow.. mowilo sie od tak poprostu... czemu tak juz nie jest.... swego czasu spierdolilem wszystko doszczetnie zawiodlem na maxa.. codziennie.. walcze z poczuciem winy... to juz prawie rok.. a ja nadal zaluje tamtego dnia, tamtej pierdolonej lawki na ktorej zwialem... zwialem od odpowiedzialnosci.. za kogos.. za kogos kogo caly czas kochalem......
hmm stracilem zaufanie w jej oczach... hmm moze to jest powod..?
czasem czuje.. ze nie potrafie nic zrobic.. nie wiem jak mam sie zachowac.... potrafilem przeciesz wiec gdzie zniknela ta umiejetnosc.. ? hmm chcialbym zeby mi pomogla.. ale nie wiem jak to powiedziec.... zeby pokazala.. co mam zrobic zeby sie otworzyla. tak jak kiedys... wiem zly okres.. rozumiem to .. ale to tesh juz przerabialismy... i bylo inaczej pomagalismy sobie nawzajem.... a teraz... teraz jedno zamyka sie na drugie...
a ja poprostu chce pomagac i dawac jej sile tak jak kiedys... tylko czemu ona to odrzuca?

 

obudzilem sie rano... po kolejnej samotnej nocy brakowalo mi jej ciepla.. brakowalo mi jej... ehh...

beniamin : :